Przedstawiamy treść kolejnego pisma, skierowanego do Głownego Lekarza Weterynarii, dotyczącego spraw poruszonych we wcześniejszej korespondencji.

Gliwice, dnia 31 lipca 2018 r.

 Pan Paweł Niemczuk
Główny Lekarz Weterynarii
  Warszawa ul. Wspólna 30

Szanowny Panie Doktorze

Serdecznie dziękujemy, że odniósł się Pan do zagadnień, przedstawionych w „Apelu do Głównego Lekarza Weterynarii” o udzielenie wsparcia w postaci procedur do stosowania przez Inspekcję Weterynaryjną w sytuacjach, gdy zagrożone jest zdrowie i życie pracowników podczas wykonywania czynności służbowych. Odnieśliśmy jednak wrażenie, że nie zostaliśmy do końca zrozumiani. Być może sposób sformułowania tych zagadnień był ogólny, a może wydały się one Panu zbyt oczywiste. Postaramy się przedstawić je jeszcze raz, doprecyzowując niektóre kwestie.

Z pewnością dotarły do Pana Doktora informacje na temat przetrzymywania przez rolników naszych kolegów, mających zamiar przeprowadzić czynności urzędowe w jednym z gospodarstw. Zostali oni uwięzieni w samochodzie służbowym na 8 godzin przy milczącej postawie Policji. Niestety, z doświadczenia wiemy, że istnieje „odgórna” tendencja do deprecjonowania zdarzeń czy relacji przedstawianych przez pracowników niższego szczebla. Dla tych uwięzionych osób i dla nas wszystkich, którzy umiemy sobie wyobrazić siebie w podobnej sytuacji, było to pozbawienie wolności wbrew ich woli. Czy to nie wystarczy, by podjąć jakiekolwiek kroki? Tymczasem ani przedstawiciele Policji, ani Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie, ani Główny Lekarz Weterynarii nie wykonali żadnego ruchu zmierzającego do rozwiązania i jednoznacznego potępienia tej sytuacji. Skoro podstawą do wypowiedzi GLW są fakty, to takie zdarzenie bezdyskusyjnie było faktem. Trudno nam uwierzyć w to, że opisana sytuacja nie poruszyła Pana. Jest Pan Doktor przecież naszym najważniejszym zwierzchnikiem i wsparciem byłoby, gdyby stawał Pan w obronie swoich pracowników. Liczymy również, że będzie Pan nieustępliwie występować w naszym interesie do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Prezesa Rady Ministrów oraz ministrów innych resortów. Przecież nikt z nas nie ma tak dużej siły sprawczej jak Pan Doktor, od Pańskich decyzji zależy naprawdę bardzo wiele.

Jaka powinna być reakcja przełożonego, kiedy pracownik zwraca się do niego o pomoc, o podjęcie jakichś działań w celu zapewnienia mu bezpieczeństwa podczas wykonywania pracy, kiedy wiadomo, że znalazł się on już wcześniej w niebezpiecznej sytuacji? Czy mówi: „proszę skorzystać z art. 19 ust. 6, art. 20, art. 37 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. o Inspekcji Weterynaryjnej”, czy stara się dla niego zrobić więcej? Zdarzenie z 17 lipca 2018 r. polegające na przetrzymywaniu naszych kolegów w samochodzie obnażyło prawdę w kwestii podejścia Policji do takich sytuacji. Skoro został złamany art. 37 ww. ustawy nasuwa się pytanie, kto powinien zwrócić się o podjęcie działań w związku z tym przepisem prawa? Dlaczego funkcjonariusze Policji przyjęli bierną postawę? Z doświadczenia oraz z relacji Kolegów z całej Polski wiemy, iż często bywa tak, że  przedstawiciele Policji nie wiedzą, jak mają się zachować np. podczas wspólnych kontroli. Ich wsparcie polega na przyglądaniu się czynnościom bez aktywnej pomocy w trudnych sytuacjach, padają też stwierdzenia, że oni poczekają „za bramą”. W związku z tym apelujemy do Pana o zainicjowanie wielostronnego spotkania roboczego z przedstawicielami Komendy Głównej Policji, mającego na celu omówienie dotychczasowej współpracy oraz wypracowanie szczegółowych, jednoznacznych, czytelnych procedur i instrukcji dotyczących wspólnych czynności służbowych. Sformułowanie zawarte w art. 19 ust. 6 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. o Inspekcji Weterynaryjnej w brzmieniu „Na wniosek powiatowego albo wojewódzkiego lekarza weterynarii właściwy miejscowo komendant Policji zapewnia pomoc przy przeprowadzaniu kontroli” jest nieprecyzyjne, nie opisuje szczegółowo (bo nie może) wszelkich możliwych zagadnień. Dlatego właśnie w tej materii niezbędna jest Instrukcja GLW, uściślająca problematyczne kwestie.

Kolejnym tematem, w naszym odczuciu, wymagającym wyraźnego podkreślenia Głównego Lekarza Weterynarii jest polecenie, aby kontrole odbywały się przy udziale co najmniej dwóch inspektorów. W dobie wszechobecnej manipulacji, nagrywania wszystkiego i umieszczania nagrań „w internecie” obecność świadka czynności urzędowych i jednocześnie pomocnika w sytuacji trudnej wydaje się konieczna. W Pańskim piśmie mowa jest o nagrywaniu czynności inspekcyjnych przez podmiot nadzorowany, który jest lub będzie stroną postępowania. A jeśli nagrywanie czynności inspekcyjnych zainicjowane będzie przez osoby postronne? Co w przypadku sytuacji zbiorowiska osób niebędących stroną w sprawie? Co w przypadku pojawienia się tłumu gapiów, dziennikarzy czy przedstawicieli różnych mediów? Czy taka zbieranina osób niezwiązanych z przedmiotem kontroli jest wystarczającym powodem odstąpienia od wykonywania czynności?

Przykłady z terenu są przerażające: ktoś podczas kontroli w gospodarstwie był straszony łomem, kogoś pogryzły psy, inną osobę uderzył rolnik w twarz, bądź opluł. Obrażania, życzenia wszystkiego co najgorsze dla inspektora i jego rodziny już nawet nie wspomnę. Takie wydarzenia to nie wyjątek. Zdarzają się kilka razy w roku. Czy Pan o tym wie? Reakcja naszych przełożonych jest również nieadekwatna do powagi sytuacji. Wiele osób po prostu nie wie, jak postąpić. Nie ma wskazanej jasnej ścieżki czyli zwyczajnej procedury postępowania PLW w takich momentach. Nie ma też najważniejszego: zdecydowanego wsparcia Głównego Lekarza Weterynarii do podejmowania reakcji zgodnie z art. 37 ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej. W zamian jest bagatelizowanie i lekceważenie takich sygnałów. Zgodzi się Pan Doktor z tym, że art. 31 ust. 12 ustawy o identyfikacji i rejestracji zwierząt ma się nijak do opisanych powyżej sytuacji. Dlatego stworzenie regulacji wewnętrznych dla Inspekcji Weterynaryjnej biorących pod uwagę różne przypadki i określających możliwości odstąpienia od kontroli, mogłoby doprowadzić do ograniczenia potencjalnie niebezpiecznych sytuacji zarówno dla pracowników IW, jak i osób uczestniczących w kontroli. Z pewnością nie byłoby to polem do nadużyć. Bezpieczeństwo pracy jest ogromną wartością i muszą o tym pamiętać wszyscy przełożeni.

Znaczącą pomocą w przeprowadzaniu trudnych kontroli byłoby także obowiązkowe przeszkolenie pracowników na wypadek znalezienia się w niebezpiecznej sytuacji. Nie każdy jest w stanie zachować zimną krew, gdy widzi przed swoimi oczami łom czy agresywnego psa (czasem gospodarza), choć wymaga się od nas, abyśmy byli jak superbohaterowie – nieustraszeni, przenikliwi, szybko biegający. Takie myślenie o nas to całkowite oderwanie od rzeczywistości i kolejny dowód na ignorowanie pracowników i ich protekcjonalne traktowanie. Z tego powodu, naszym zdaniem, konieczne jest polecenie Głównego Lekarza Weterynarii do zorganizowania na poziomie każdego województwa (może także wspólnie z Policją) szkoleń dla pracowników Inspekcji Weterynaryjnej z zakresu postępowania w sytuacjach kryzysowych, niebezpiecznych, gdy zagrożone jest ich zdrowie lub życie. Każdy, nawet najbardziej doświadczony inspektor, z pewnością skorzysta ze sprawdzonych rozwiązań.

Zaznaczył Pan Doktor w swoim piśmie, że sprostowanie może, zgodnie z art. 31a ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24, z późniejszymi  zmianami) dotyczyć jedynie faktów, nie zaś opinii osób, w związku z czym nie znajduje Pan podstaw, aby wypowiadać się odnośnie każdej pojawiającej się w mediach opinii dotyczącej działań Inspekcji Weterynaryjnej. W naszej ocenie, w sytuacjach tak specyficznych (jak te z linków wskazanych pod treścią pisma), naznaczonych takimi emocjami w komentarzach osób prywatnych na portalach społecznościowych, jak najbardziej znajdujemy podstawy do tego, aby Główny Lekarz Weterynarii wyraził publicznie swoje zdanie. Zgadzamy się, że niekoniecznie należy odpowiadać na każdy „paszkwil”. Wystarczy raz na jakiś czas podkreślić jak wymagającą, odpowiedzialną, elitarną i niestety żenująco nisko opłacaną pracę wykonuje dla społeczeństwa polskiego Inspekcja Weterynaryjna. I znów wracamy do konieczności powołania rzecznika prasowego naszej Służby. Prosimy o ponowne zwrócenie się do MRiRW oraz do Prezesa Rady Ministrów o bezwzględne stworzenie stanowiska rzecznika prasowego Inspekcji Weterynaryjnej. Jesteśmy chętni do pomocy w kwestii umotywowania takiego wniosku i określenia  kryteriów dla tego stanowiska.

Reasumując prosimy o ponowne rozważenie następujących zagadnień:

  1. Zainicjowanie wielostronnego spotkania roboczego z przedstawicielami Komendy Głównej Policji, mającego na celu omówienie dotychczasowej współpracy oraz wypracowanie szczegółowych, jednoznacznych, czytelnych procedur i instrukcji dotyczących wspólnych czynności służbowych.
  2. Polecenie Głównego Lekarza Weterynarii, aby kontrole odbywały się przy udziale co najmniej dwóch inspektorów.
  3. Wsparcie Głównego Lekarza Weterynarii do podejmowania reakcji zgodnie z art. 37 ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej.
  4. Stworzenie regulacji wewnętrznych dla Inspekcji Weterynaryjnej określających możliwości odstąpienia od kontroli.
  5. Polecenie, Głównego Lekarza Weterynarii do zorganizowania lub współorganizowanie wraz z Policją szkoleń dla pracowników Inspekcji Weterynaryjnej z zakresu postępowania w sytuacjach kryzysowych, niebezpiecznych, gdy zagrożone jest ich zdrowie lub życie.
  6. Ponowne zwrócenie się do MRiRW oraz do Prezesa Rady Ministrów o bezwzględne stworzenie stanowiska rzecznika prasowego Inspekcji Weterynaryjnej.

Konfrontacyjna, agresywna postawa rolników i przedstawicieli podmiotów kontrolowanych przez Inspekcję Weterynaryjną, brak stosownego przygotowania pracowników naszej Służby, aby sprostać takim sytuacjom oraz wieloletnie bagatelizowanie tematu bezpieczeństwa pracy właśnie teraz zbierają żniwo. Chyba nie było jeszcze tak znaczącego momentu, aby pochylić się nad tematem bezpieczeństwa pracowników naszej Służby i nie dopuścić do bezkarności niektórych osób i grup. Bezpieczne wykonywanie obowiązków to podstawa każdej pracy. Nie można dopuszczać do tego, że ludzie boją się o swoje zdrowie, czasem życie, drżą o bezpieczeństwo swoich najbliższych. W imię jakich wartości można ponosić takie koszty?

W załączeniu materiał filmowy z przebiegu zdarzenia:

Z poważaniem
W imieniu Zarządu Głównego OZZPIW
Sara Meskel